sobota, 27 lipca 2019

Ausweis der Deutschen Volksliste z Makoszów.

 Dwa ausweisy z Makoszów, małżeństwo to było sąsiadami zza płota moich pradziadków. Mieszkali przy obecnej ulicy Kłodnickiej 1.
Posiadali II grupę narodowościową. Dokument posiada również polskie pieczęcie i używany był do końca marca 1945 r.

wtorek, 16 lipca 2019

Makoszowskie wesela cz. 3 - Schiron&Dyrnowski

Dyrnowski Carl - zawiadowca stacji Makoszowy do 1929 r. następnie przeniesiony do ekspedycji towarowej w Katowicach, jego partnerka to Sophie Schiron, siostra mojego prapradziadka. Zdjęcie wykonano parę dni przed ślubem jako pamiątkę narzeczeństwa. 1922 r. Po ślubie ciotka nie nosiła się już po "chopsku". W latach 30-tych małżeństwo zamieszkało w Kończycach do dziś ich potomkowie mieszkają w kamienicy wybudowanej przez ojczyma Karola.

poniedziałek, 15 lipca 2019

Makoszowskie rodziny cz. 2

Ślub Schieron&Scholdra 1919 r. 1:Sylwester Pyzik - naczelnik gminy Makoszowy, drużba weselny i kuzyn pana młodego, 2: Jan Scholdra - ojciec panny młodej, 3: Otylia Scholdra zd. Cebulla - matka panny młodej, 4: Maria Schieron zd. Scholdra, 5: Wawrzyn (Laurentz) Schieron, 6: Genowefa Schieron zd. Orzoł - bratowa Laurentza, 7: Johann Schieron - brat Laurentza, 8-11 : Klara, Alfons Ludwik, Franz i Wilhelm Schieron bratankowie Laurentza, 12: Józef Orzoł - fekturant, bibliotekarz, powstaniec, prezes "Słowika" makoszowskiego, drużba weselny. 13-14 Robert i Magdalena Orzoł, 15-17 Julia, Maria i Franciszek Orzoł, 18. Ks. Franciszek Dzierzon, 19: Selma Scholdra - siostra panny młodej.

czwartek, 11 lipca 2019

Trzej postańcy z jednej kompanii.

Od lewej Jan Kleczka, Łucja Gawron, Adam Przybyła, Szymon Gawron. Lata 30-te.
Cała czwórka brała udział w wszystkich trzech powstaniach śląskich. W I i II zarówno Kleczka jak i Przybyła służyli w kompanii Szymona Gawrona, po II powstaniu Kleczka pracował w biurze plebiscytowym w Zabrzu mieszczącym się w hotelu Kochmana.

środa, 10 lipca 2019

Makoszowy ul. Sejmowa.

1938 r. ul. Sejmowa. 

Zdjęcie słabej jakości, ale jakże urokliwe, ul. Sejmowa - dawna 3-go maja, w czasie okupacji Hauptstrasse, przed powstaniami ul. Wiejska. Równo ułożona kostka, oraz charakterystyczny budynek z prawej strony - To restauracja braci Kontnych. Wszystkie budynki z prawej strony zostały wyburzone, natomiast kamienica z lewej strony stoi po dziś dzień. Przypuszczam, że zdjęcie wykonano z okazji wybuchu Powstań Śląskich dlaczego ?
Od lewej : powstaniec Adam Przybyła, podpor. Jan Kleczka, Łucja i Szymon Gawronowie. Wszyscy służyli w jednej kompanii w czasie III Powstania Śląskiego.

Makoszowskie wesela.

Makoszowy 1919 r. Albina Gryszka z Makoszów i Eryk Mistarek pochodzący z Wrocławia.

Makoszowy Oświęcimska lata 30-te.

Makoszowy Oświęcimska 10 .
 Makoszowy ul. Oświęcimska, dawniej ul. Pawła, a w czasie okupacji HorstWesselstrasse. Prawie niezmieniony od czasu wykonania zdjęcia budynek nadal można zobaczyć w makoszowskim krajobrazie. Na pierwszym zdjęciu dumnie stoi Albina Mistarek zd. Gryszka (na środku) mieszkanka Oświęcimskiej 10 (zdjęcie od placu). Sąsiednim budynek (numer 12) wybudował Borzyk Alois, mieszkał tam z rodziną aż do końca swojego życia, następną właścicielką domu była Adelajda jego córka, ta po ślubie z Józefem Sieroniem przez krótki czas wynajmowała kamienicę i w końcu ją sprzedała. Rodziny, które mieszkały w tym budynku w okresie XX-lecia to między innymi : Faska, Wiciok czy Glinka. Na dolnym zdjęciu zobaczyć możemy zobaczyć ten sam budynek od frontu ( z lewej strony). Budynki po prawej stronie również przetrwały do dnia dzisiejszego.
II z lewej Wiktor Kleczka. Makoszowy ul. Oświęcimska 1937 r.

środa, 3 lipca 2019

Powódź 1936 r. - "Mosty szły razem z wodą"

Franz Sieron (z lewej) w 1935r. na rok przed zerwaniem mostu. Makoszowy.
Wielu mieszkańców z wielkim poruszeniem opowiada o tragedii jaka co jakiś czas dotyka moją rodzinną miejscowość. Makoszowy doskonale pamiętają powódź z 2010 r. oraz wcześniejsze, które przeciętnie co dekadę niszczyły okolicę. Woda jednak nie jest problemem tylko naszych czasów. Mało kto wie, że właściwie największe spustoszenie na swojej drodze miała powódź z 1936 r. "Rwała za sobą mosty, przewracała szopy,wyrywała chodniki" - taki zapis odnalazłem niedawno. W gazetach również pojawiła się drobna wzmianka :         

 "  Na Górnym Śląsku w ostatnich dniach października na skutek zawirowań atmosferycznych na Beskidami i Sudetami przeszły poważne opady atmosferyczne. Dzienny opad na przykład dnia 30 października wynosił 50,4mm. Następstwem tych opadów było, iż rzeka Kłodnica oraz jej prawy dopływ – potok Czarniawka, prowadziły bardzo duże ilości wody. Woda Kłodnicy zalała łąki przy Mizerowie, co spowodowało zablokowanie oddania wody potoku Czarniawka – do rzeki Kłodnicy. Następstwem tej wysokiej wody było silne parcie wody na most Czarniawki, równocześnie parła woda ze  strony wschodniej. Ten spowodowany przez naturę nacisk na uszkodzony przez eksploatację górniczą kopalni Sośnica wyżej omawiany most wraz z częściowym nasypem kolejowym runął do wody. Masy wodne prowadzone przede wszystkim przez Czarniawkę o godzinie 1730 dnia 30 października zalały sąsiednie tereny."
Artykuł prasowy mówi jedynie o zniszczeniu mostu nie wspomina jednak o 
- zniszczeniu około 1200m odcinka koryta Czarniawki, która stanowiła wówczas granicę państwową.
- zniszczenie połączenia kolejowego Gierałtowice – Sośnica.
- zniszczenie stalowych mostów kolejowych nad Kłodnicą, oraz mostu stalowego nad  łąkami „Podgórze”.
- zniszczenie drogowego, drewnianego mostu nad Kłodnicą.
- zniszczenie połączenia kolejowego Ligota Zabrska – Sośnica.
- zniszczenie połączenia kolejowego Makoszowy – Gierałtowice.
- zniszczenie dwóch budynków kolejowych.
- zalanie Folwarku na Mizerowie.
- zalanie Młyna zbożowego Kropszów.
Woda zalała również wiele okolicznych domów, a jej nurt porwał za sobą wiele drewnianych szop i chlewików. 

wtorek, 2 lipca 2019

Gierałtowice 1945 r. - historia jednej rodziny.




Zamordowana rodzina Kozłowskich w 1940 r.

Zdjęcie przed pochówkiem, luty 1945 r. 

27 stycznia 1945 ks. Jakub Mainda zanotował w księdze zgonów, Rosjanie weszli do Makoszów, zabijając kilku Niemców przy flaku (okolice kopalni) następnie ukradli konie Widery i Sieronia i odeszli w stronę Knurowa. Cywili w Makoszowach zginęło 6-cioro z tego trzy osobowa rodzina niemiecka, miejscowy dowódca volksturmu, mężczyzna i 17 letnia Bronia Orzol. Kolejną wsią były Przyszowice, tam serię z karabinu były dużo częstsze, kobiety, dzieci, starcy liczeni w dziesiątkach - ginęli z błahych powodów. Z Przyszowicami graniczą Gierałtowice. Nigdy nie zastanawiałem się nad tym jak tę miejscowość dotknęło "wyzwolenie" z moich wiadomości to właśnie tutaj moja praprababka Franciszka Lanuszny z moją prababką Heleną (która, była w 8 miesiącu ciąży) uciekła z pod Żor, do siostry praprababki Marii Puc. W Gierałtowicach miały pozostać przez 9 dni. Może dlatego utarła mi się myśl, że były one bezpieczniejsze niż w Palowicach. Jak się okazuje wcale nie było tam tak kolorowo. 28 stycznia 1945 r. Godzina 22.00 Rodzina Kozłowskich, była szanowaną i głęboko wierzącą familią, jak w każdej Śląskiej rodzinie ich syn służył w Wehrmachtcie. Jeszcze nie zdążyły ucichnąć salwy zwycięstwa nad okupantem, gdy drzwi rodziny Kozłowskich zostały poobijane kolbami "zwycięskich" karabinów. "Chcemy wódki" wrzeszczał na staruszka Wilhelma Kozłowskiego i jego siostrę Józefę wyzwoliciel. Tłumaczenia, że wszystko co miał oddał już, nie satysfakcjonowały Rosjan, z wściekłością weszli do środka i zaczęli strzelać. Młode córki Wilhelma, Klara i Gertruda otrzymały strzały w usta, Klara dodatkowo przestrzelone miała serce i brzuch. Ich matka
Anna również zabita została przez kule w sercu. Właściciela domu zastano z wyrwaną ręką i przestrzelonym sercem, jego siostra miała rozerwaną krtań, a syn Alojz roztrzaskaną głowę i powybijane zęby. To co wydarzyło się w domu Kozłowskich opowiedziała krewna, która w tym czasie była w ich domu, w chwili gdy żołnierze dobijali się do drzwi, Wilhelm kazał jej ukryć się na strychu. Mocno to wstrząsnęło miejscowymi ciała złożono w podwójnych trumnach. Pochowano ich 2 lutego 1945 r. we wspólnym grobie. Niedawno na cmentarzu w Gierałtowicach symboliczny grób zastąpiono marmurowym nagrobkiem. Z całej rodziny przeżył tylko wcześniej wspomniany syn zaciągnięty do wojska. Zdjęcia oraz historia przekazana dzięki uprzejmości krewnej p. Iwonie Wrożyna.
Ostrzelany dom w Gierałtowicach 1945 r. 

poniedziałek, 1 lipca 2019

Karta Cyrkulacyjna/Verkehrskarte - czyli jak legalnie przekroczyć granicę.

                      Na obszarach po plebiscytowych przekraczanie granicy możliwe było jedynie z kartą cyrkulacyjną. Ten zazwyczaj pomarańczowy dokument uzyskać można było tylko w chwili gdy mieliśmy ukończone 16 lat i nigdy nie mieliśmy zatargu z prawem. Aby ją wyrobić trzeba było złożyć odpowiedni wniosek do zarządu gminy. Stamtąd dokument trafiał do lokalnego komendanta policji, który wydawał opinię o petencie. Następnie dokument wraz ze zdjęciem był przesyłany do odpowiedniej centrali, dla Makoszów akurat były to Katowice. Dokument podbijany był na rok. W chwili gdy kończył się czas ważności pieczęci wysyłano ów kartę do centrali, a osoba otrzymywała odpowiednie zaświadczenie. Mimo dokumentu na wyraźne żądanie celnika, przechodzień musiał poddać się rewizji osobistej, a nawet liczyć się z zatrzymaniem karty aż do chwili wyjaśnienia.
W Makoszowach były 3 możliwe przejścia: Na kopalni Dellbruck, na szosie Makoszowy-Sośnica (zamknięte w 1933 r.) oraz na Wymysłowie. Wszystkie dokumenty pochodzą z archiwum prywatnego.
Poświadczenie złożenia wniosku o kartę cyrkulacyjną Makoszowy 1923 r.
Dwujęzyczny wniosek o wydanie karty cyrkulacyjnej wraz ze zdjęciem. 1923 r.

Wnętrze karty cyrkulacyjnej moje praprababki Marty Makselon zd. Gornik
Wnętrze karty cyrkulacyjnej mojego pradziadka Franciszka Sieronia.


Poświadczenie oddania karty celem podstemplowania. 1928 r.

Pieczęć towarzystwa śpiewu Cecylia

                                                                        Pieczęć z 1928 r.