Fryzury niczym nie różnią się od dzisiejszych, Józef, Henryk i Karol Pielok z Makoszów. Lata 30-te XX w. |
Historia dzielnicy Zabrza, a niegdyś odrębnej wsi Makoszowy (niem. Makoschau) - pisana życiem codziennym, pracą oraz problemami ówczesnych mieszkańców. Tematy poruszane w postach mogą dotyczyć również ościennych miejscowości tj. Przyszowice, Gierałtowice, Kończyce, Pawłów itd. Zdjęcia oraz teksty są własnością autora lub zostały użyczone za zgodą właścicieli. Administrator nie zgadza się na dalsze rozpowszechnianie zdjęć bez jego wyraźnej zgody.
poniedziałek, 25 listopada 2019
Kawalerowie z Makoszów.
środa, 13 listopada 2019
Rodzina Pielok
poniedziałek, 30 września 2019
Kopalnia Makoszowy lata 20-te.
U góry rysunek opublikowany w gazecie "polonja" z lat 20-tych przedstawiający kopalnię Delbruck, budynek celny i budkę wartowniczą, z lewej wejście do kopalni Makoszowy.
wtorek, 3 września 2019
Laurentz Schiron w czasie I Wojny Światowej.
niedziela, 1 września 2019
wtorek, 20 sierpnia 2019
Ostatni list z frontu Wilhelma Kleczki
Ostatni List…
Rosja 24 marca 1942 r.
Kochana siostro, szwagrze i mała kochana Janeczko !!!
Na sam początek mojego listu zasyłam wam jak najwięcej
pozdrowień i braterskich uścisków. List was otrzymałem za który wam serdecznie
dziękuję i polecam wam się dalszej łaskawej pamięci.
Nie macie pojęcia jakżem się waszym listem ucieszył , bo list
dla żołnierz na froncie to jedyna pociecha, upłynęło już to znowu 2 tygodnie ja
jestem na froncie i przeżywam te smutne chwile. Tak kochani ciężki czas
żołnierza znajdującego się na froncie , o głodzie i chłodzie trzeba walczyć i
śmierci patrzeć w oczy. Obecnie znajduję się przy morzu czarnym na półwyspie
Krym . I nikt tego sobie nie potrafi wyobrazić co ty się za rzeczy dzieją
,ponieważ jestem na najgorszym z frontów bo są tu największe siły rosyjskie. Niekiedy to się w jednym miejscu leży przez cały dzień i noc , a nic się nie
słyszy i nie widzi tylko dym błyskawice i drżenie ziemi , a do tego te straszne
mrozy. Niekiedy to się już nawet człowiekowi żyć nie chce. Lecz się tylko tym pocieszam ,że się ta
straszna wojna kiedyś skończyć musi , tylko to wszystko szczęśliwie przeżyć ,
lecz będzie to trudne. Z Francji wyjechałem 1 marca , a 12 wyładowani
zostaliśmy nad morzem czarnym w mieście Odessa i zaraz od pierwszego dnia
zaczęły się zażarte walki i byłem już w różnych niebezpieczeństwach życiowych. I sam się nad tym dziwię , że tak z wszystkiego szczęśliwie wyszedłem. Lecz
jest to inna siła – siła Boża . Bóg wysłuchał wasze modlitwy i kieruje moimi
krokami .Cieszy mnie to bardzo ,że kochana Janeczka tak ładnie się za mnie
modli i mnie pamięta, tak samo mnie cieszy ,że się wam dobrze powodzi i życzę
wam tego z całego serca żeby wam się jak najlepiej wiodło i żebyście wszyscy
razem tą wojnę szczęśliwie przeżyli . Jestem pewny ,że jakbyście mnie teraz
zobaczyli to mnie na pewno nie poznaliście pomimo ,że jestem waszym rodzonym
bratem. Lecz wojna człowieka zmienia ,a
mianowicie obdarty jestem jak jakiś łazik, a do tego te długie nie strzyżone
włosy i zarośnięta broda i wąsy, a to dopiero 2 tygodnie a co będzie ze mną za
parę miesięcy , to może sam siebie nie poznam. Już to znowu pół roku minęło jakżeśmy
się ostatni raz widzieli lecz teraz moi mili nie tak prędko się zobaczymy . I
to chociaż by mnie raniono to zaraz po wyleczeniu znowu na front. Więc nie ma
żadnej nadziei chyba ,że po wojnie której końca też jakoś nie widać . Zadziwić
was to może , że na froncie ,a mam czas na pisanie listu . Tak moi mili byłem
bez przerwy osiem dni w ogniu i po tych ośmiu dniach nareszcie trochę
odpoczynku więc ja zamiast spocząć zebrałem się na pisanie listu ,a żeby was
przynajmniej powiadomić ,że dzięki Bogu jeszcze żyję
Kończę już ten list jeszcze raz zasyłam wam miłych i
serdecznych pozdrowień to i proszę o mnie nie zapominać w modlitwach
Więc żegnam się z wami , zostańcie z Bogiem nie on was ma w
swojej opiece Brat szwagier i wujek tak samo pozdrowienia dla wszystkich
przyjaciół i znajomych zasyła Wilhelm.
Może tylko ja mam takie odczucia, że list ten jest listem pożegnalnym, wyczuwam w nim załamanie wujka sytuacją w której się znalazł, list napisał zaledwie 6 dni przed śmiercią, bardzo prawdopodobne, że gdy ten list już nadszedł do mojej ciotki, gdy siedząc w pokoju z pełną uwagą czytała słowa kreślone przez brata i ciesząc się, że nic mu nie jest - Wilhelm już nie żył. Zginął mając niespełna 25 lat.
Może tylko ja mam takie odczucia, że list ten jest listem pożegnalnym, wyczuwam w nim załamanie wujka sytuacją w której się znalazł, list napisał zaledwie 6 dni przed śmiercią, bardzo prawdopodobne, że gdy ten list już nadszedł do mojej ciotki, gdy siedząc w pokoju z pełną uwagą czytała słowa kreślone przez brata i ciesząc się, że nic mu nie jest - Wilhelm już nie żył. Zginął mając niespełna 25 lat.
środa, 14 sierpnia 2019
Szymały - Familoki
Specjalnie na życzenie jednego z czytelników udostępniam trzy zdjęcia przedstawiające m. in. ul. Szymały wraz z Familokami. na nieszczęście zdjęcia zazwyczaj przedstawiają budynek, który przetrwał do dziś, a kolejne dwa, które zostały wyburzone rzadko trafiają się na fotografii. Zdjęcia wykonano w latach 1942-1959.
Orszak ślubny Franciszek Pyka - Maria Sieroń 1959 r. |
Żniwne 1942 r. |
poniedziałek, 12 sierpnia 2019
Makoszowy po plebiscycie w 1921 r.
piątek, 9 sierpnia 2019
Johann Sieroń i problemy z Zabrzańską gnojówką ! 1925 r.
Raz na jakiś czas przypomina mi osobie mój ulubiony przodek. Prapradziadek Jan (Johann) był postacią wyjątkowo dla mnie interesującą, pieniędzy szukał wszędzie, prowadził cegielnię, sklep i jedno z większych gospodarstw, śpiewali o nim prześmiewcze piosenki, układali wierszyki, a w Makoszowach pełno można znaleźć historyjek związanych z Johanem, tu trafiony niedawno fragment artykułu o problemach przy granicy polsko-niemieckiej. Dziadek jak to dziadek wszędzie go pełno - dostał swoją rubrykę o gnojówce i cudownie naszkicowany mały wizerunek - mały, ale pięknie przedstawiający mojego Johanka ! Wizerunek ukazał się w Polonii z 1925 r
poniedziałek, 5 sierpnia 2019
10.000 Wyświetleń !
Kochani czytelnicy, z całego serca dziękuję za to, że od trzech miesięcy czytacie mojego bloga. Niezmiernie mi miło, że w tak krótkim czasie blog ma już 10.000 wyświetleń to prawie pięć razy tyle co liczą sobie moje ukochane Makoszowy. Cieszę się, że tak ochoczo chcecie poznawać naszą lokalną historię.
Serdecznie pozdrawiam. Karol Franciszek Kleczka
piątek, 2 sierpnia 2019
Makoszowskie Rodziny - Paluchowie
Od lewej w górnym rzędzie Peter, Jakub, Franz i Wilhelm Paluch. Od lewej w dolnym rzędzie: Maria, Anna zd. Mikosch, Karol, Julianna Kleczka zd. Paluch z córką Heleną. 1915 r. |
- Franz *1891 r. ożenił się z Matyldą pochodzącą z Paniów i tam też mieszkał aż do śmierci. Jako jedyny z braci zdążył założyć rodzinę.
-Julianna *1893 r. +1961 - wyszła za mąż za Jana Kleczka i w raz z nim doczekała się jedenastki dzieci z czego pięcioro zmarło w wieku dziecięcym.
- Wilhelm *1896 r. +1930 r. ożenił się w Makoszowach w 1920 r. z Anną Gendasz. Zmarł w 1930. Nie pozostawił po sobie dzieci.
- Piotr *1900 r. +1921 r. - kawaler. Zmarł po operacji żołądka.
-Maria * 1908 r. wyszła za mąż za Józefa Krzyścika w 1930 r. miała dwóch synów i córkę, z czego jeden zmarł jako dziecko.
-Karol * 1910r. +1942 r.ożenił się w Bielszowicach z Bertą Rohmisch w 1935 r. w 1941 trafił do podobozu KL- Auschwitz - Stammlager "RADOCHA", gdzie zamęczony zmarł w grudniu 1942 r. ciało po odpowiedniej łapówce udało się ściągnąć do Makoszów i pochować go przy swoich.
sobota, 27 lipca 2019
Ausweis der Deutschen Volksliste z Makoszów.
wtorek, 16 lipca 2019
Makoszowskie wesela cz. 3 - Schiron&Dyrnowski
poniedziałek, 15 lipca 2019
Makoszowskie rodziny cz. 2
czwartek, 11 lipca 2019
Trzej postańcy z jednej kompanii.
Od lewej Jan Kleczka, Łucja Gawron, Adam Przybyła, Szymon Gawron. Lata 30-te. |
Cała czwórka brała udział w wszystkich trzech powstaniach śląskich. W I i II zarówno Kleczka jak i Przybyła służyli w kompanii Szymona Gawrona, po II powstaniu Kleczka pracował w biurze plebiscytowym w Zabrzu mieszczącym się w hotelu Kochmana.
środa, 10 lipca 2019
Makoszowy ul. Sejmowa.
1938 r. ul. Sejmowa. |
Od lewej : powstaniec Adam Przybyła, podpor. Jan Kleczka, Łucja i Szymon Gawronowie. Wszyscy służyli w jednej kompanii w czasie III Powstania Śląskiego.
Makoszowy Oświęcimska lata 30-te.
Makoszowy Oświęcimska 10 . |
II z lewej Wiktor Kleczka. Makoszowy ul. Oświęcimska 1937 r. |
środa, 3 lipca 2019
Powódź 1936 r. - "Mosty szły razem z wodą"
Franz Sieron (z lewej) w 1935r. na rok przed zerwaniem mostu. Makoszowy. |
Wielu mieszkańców z wielkim poruszeniem opowiada o tragedii jaka co jakiś czas dotyka moją rodzinną miejscowość. Makoszowy doskonale pamiętają powódź z 2010 r. oraz wcześniejsze, które przeciętnie co dekadę niszczyły okolicę. Woda jednak nie jest problemem tylko naszych czasów. Mało kto wie, że właściwie największe spustoszenie na swojej drodze miała powódź z 1936 r. "Rwała za sobą mosty, przewracała szopy,wyrywała chodniki" - taki zapis odnalazłem niedawno. W gazetach również pojawiła się drobna wzmianka :
" Na Górnym
Śląsku w ostatnich dniach października na skutek zawirowań atmosferycznych na
Beskidami i Sudetami przeszły poważne opady atmosferyczne. Dzienny opad na
przykład dnia 30 października wynosił 50,4mm. Następstwem tych opadów było, iż
rzeka Kłodnica oraz jej prawy dopływ – potok Czarniawka, prowadziły bardzo duże
ilości wody. Woda Kłodnicy zalała łąki przy Mizerowie, co spowodowało
zablokowanie oddania wody potoku Czarniawka – do rzeki Kłodnicy. Następstwem
tej wysokiej wody było silne parcie wody na most Czarniawki, równocześnie parła
woda ze strony wschodniej. Ten
spowodowany przez naturę nacisk na uszkodzony przez eksploatację górniczą
kopalni Sośnica wyżej omawiany most wraz z częściowym nasypem kolejowym runął
do wody. Masy wodne prowadzone przede wszystkim przez Czarniawkę o godzinie 1730
dnia 30 października zalały sąsiednie tereny."
Artykuł prasowy mówi jedynie o zniszczeniu mostu nie wspomina jednak o
- zniszczeniu około 1200m odcinka koryta Czarniawki, która stanowiła wówczas
granicę państwową.
- zniszczenie połączenia kolejowego Gierałtowice – Sośnica.
- zniszczenie stalowych mostów kolejowych nad Kłodnicą, oraz mostu
stalowego nad łąkami „Podgórze”.
- zniszczenie drogowego, drewnianego mostu nad Kłodnicą.
- zniszczenie połączenia kolejowego Ligota Zabrska – Sośnica.
- zniszczenie połączenia kolejowego Makoszowy – Gierałtowice.
- zniszczenie dwóch budynków kolejowych.
- zalanie Folwarku na Mizerowie.
- zalanie Młyna zbożowego Kropszów.
Woda zalała również wiele okolicznych domów, a jej nurt porwał za sobą wiele drewnianych szop i chlewików.
Subskrybuj:
Posty (Atom)
Pieczęć towarzystwa śpiewu Cecylia
Pieczęć z 1928 r.
-
Restauracja Kontnego i budynek nowej szkoły w Makoszowach. Makoszowskie dzieci przed powstaniem szkoły w ich wsi uc...
-
Fritz Eckert na tle kopalni Makoszowy w 1925 r. Podwójnie historyczna fotografia. W tle obecnie rozbierane szyby kopalni Makoszowy. Wie...