Ostatni List…
Rosja 24 marca 1942 r.
Kochana siostro, szwagrze i mała kochana Janeczko !!!
Na sam początek mojego listu zasyłam wam jak najwięcej
pozdrowień i braterskich uścisków. List was otrzymałem za który wam serdecznie
dziękuję i polecam wam się dalszej łaskawej pamięci.
Nie macie pojęcia jakżem się waszym listem ucieszył , bo list
dla żołnierz na froncie to jedyna pociecha, upłynęło już to znowu 2 tygodnie ja
jestem na froncie i przeżywam te smutne chwile. Tak kochani ciężki czas
żołnierza znajdującego się na froncie , o głodzie i chłodzie trzeba walczyć i
śmierci patrzeć w oczy. Obecnie znajduję się przy morzu czarnym na półwyspie
Krym . I nikt tego sobie nie potrafi wyobrazić co ty się za rzeczy dzieją
,ponieważ jestem na najgorszym z frontów bo są tu największe siły rosyjskie. Niekiedy to się w jednym miejscu leży przez cały dzień i noc , a nic się nie
słyszy i nie widzi tylko dym błyskawice i drżenie ziemi , a do tego te straszne
mrozy. Niekiedy to się już nawet człowiekowi żyć nie chce. Lecz się tylko tym pocieszam ,że się ta
straszna wojna kiedyś skończyć musi , tylko to wszystko szczęśliwie przeżyć ,
lecz będzie to trudne. Z Francji wyjechałem 1 marca , a 12 wyładowani
zostaliśmy nad morzem czarnym w mieście Odessa i zaraz od pierwszego dnia
zaczęły się zażarte walki i byłem już w różnych niebezpieczeństwach życiowych. I sam się nad tym dziwię , że tak z wszystkiego szczęśliwie wyszedłem. Lecz
jest to inna siła – siła Boża . Bóg wysłuchał wasze modlitwy i kieruje moimi
krokami .Cieszy mnie to bardzo ,że kochana Janeczka tak ładnie się za mnie
modli i mnie pamięta, tak samo mnie cieszy ,że się wam dobrze powodzi i życzę
wam tego z całego serca żeby wam się jak najlepiej wiodło i żebyście wszyscy
razem tą wojnę szczęśliwie przeżyli . Jestem pewny ,że jakbyście mnie teraz
zobaczyli to mnie na pewno nie poznaliście pomimo ,że jestem waszym rodzonym
bratem. Lecz wojna człowieka zmienia ,a
mianowicie obdarty jestem jak jakiś łazik, a do tego te długie nie strzyżone
włosy i zarośnięta broda i wąsy, a to dopiero 2 tygodnie a co będzie ze mną za
parę miesięcy , to może sam siebie nie poznam. Już to znowu pół roku minęło jakżeśmy
się ostatni raz widzieli lecz teraz moi mili nie tak prędko się zobaczymy . I
to chociaż by mnie raniono to zaraz po wyleczeniu znowu na front. Więc nie ma
żadnej nadziei chyba ,że po wojnie której końca też jakoś nie widać . Zadziwić
was to może , że na froncie ,a mam czas na pisanie listu . Tak moi mili byłem
bez przerwy osiem dni w ogniu i po tych ośmiu dniach nareszcie trochę
odpoczynku więc ja zamiast spocząć zebrałem się na pisanie listu ,a żeby was
przynajmniej powiadomić ,że dzięki Bogu jeszcze żyję
Kończę już ten list jeszcze raz zasyłam wam miłych i
serdecznych pozdrowień to i proszę o mnie nie zapominać w modlitwach
Więc żegnam się z wami , zostańcie z Bogiem nie on was ma w
swojej opiece Brat szwagier i wujek tak samo pozdrowienia dla wszystkich
przyjaciół i znajomych zasyła Wilhelm.
Może tylko ja mam takie odczucia, że list ten jest listem pożegnalnym, wyczuwam w nim załamanie wujka sytuacją w której się znalazł, list napisał zaledwie 6 dni przed śmiercią, bardzo prawdopodobne, że gdy ten list już nadszedł do mojej ciotki, gdy siedząc w pokoju z pełną uwagą czytała słowa kreślone przez brata i ciesząc się, że nic mu nie jest - Wilhelm już nie żył. Zginął mając niespełna 25 lat.
Może tylko ja mam takie odczucia, że list ten jest listem pożegnalnym, wyczuwam w nim załamanie wujka sytuacją w której się znalazł, list napisał zaledwie 6 dni przed śmiercią, bardzo prawdopodobne, że gdy ten list już nadszedł do mojej ciotki, gdy siedząc w pokoju z pełną uwagą czytała słowa kreślone przez brata i ciesząc się, że nic mu nie jest - Wilhelm już nie żył. Zginął mając niespełna 25 lat.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz